W pierwszą Niedzielę Wielkiego Postu, w kościele św. Katarzyny w Goleniowie, miało miejsce ciekawe, muzyczne wydarzenie: koncert pieśni pasyjnych i Gorzkich Żali w wykonaniu Antoniny Krzysztoń. Artystka przybyła do Goleniowa na zaproszenie ks. Krzysztofa Musiałka SChr, proboszcza naszej goleniowskiej parafii oraz Stowarzyszenia św. Katarzyny. Wydarzenie było duchowym preludium do owocnego przeżycia rozpoczętego właśnie Wielkiego Postu.
"Jest takie czekanie, które już jest spotkaniem, jest taka ciemność, która już jest światłością. Jest taka cisza, w której słyszysz Niesłyszalnego ..." - śpiewa w jednym ze swoich utworów Antonina Krzysztoń. Artystka szybko pociągnęła za sobą, tłumnie przybyłych na to wielkopostne muzyczne misterium, ku spotkaniu z przejmującą obecnością Niewidzialnego i Niesłyszalnego. Trzeba przyznać, Antonina Krzysztoń ma ową mistyczną umiejętność tworzenia klimatu i przestrzeni dla Bożej obecności. W goleniowskim kościele zupełnie ciemno. Na środku, przed ołtarzem, wisi biała tkanina, na której odbijają się ciemne rysy twarzy Chrystusa z całunu turyńskiego. Zanim wybrzmią pierwsze dźwięki pieśni, na posadzce pojawiają się świeczki przynoszone przez kolejne osoby. Za mało ich, by rozświetlić dużą świątynię. Pozostaje mrok, jak na Golgocie. Choć niecałkowity, Bóg nie pozwoli, by światło zupełnie zgasło.
W realności mroku słychać kolejne pieśni pasyjne. Głos artystki wwierca się w duszę. Dlaczego wielkopostne pieśni i Gorzkie Żale śpiewane są w całkowitej ciemności? Antonina Krzysztoń tłumaczy po koncercie: „Dlatego, że główną rolę odgrywał Pan Jezus. Tylko On miał być oświetlony, ja byłam po prostu jedną z osób obecnych w kościele. Śpiewałam jako jedna z tłumu, starałam się dotrzeć do Niego poprzez pieśń, ale to On był najważniejszy”. I dodaje: „Od wielu już lat koncerty przestały być dla mnie i dla ludzi, którzy na nie przychodzą koncertami a zaczęły być spotkaniami. Ważne jest kto przychodzi, w jakim celu. Odczuwam ogromną, niezwykłą bliskość tych osób, coś dzieje się między nami i jest to dla mnie niezwykle ważne. Odczuwam też tęsknotę za byciem razem, w czasach, które są coraz trudniejsze pod tym względem. Jest w nas niezaspokojona potrzeba bycia i przeżywania razem czegoś. Czasy, w których żyjemy powodują, że każdy z nas zamyka się w sowich smartfonach, telefonach i w swoich sprawach, ale każdy z nas potrzebuje wspólnoty” – mówi artystka.
Wróćmy do koncertu. Najpierw zabrzmiały stare polskie, tradycyjne pieśni, które śpiewamy w czasie Wielkiego Postu. Występ był oszczędny, ascetyczny. W ciemnym kościele św. Katarzyny słychać tylko wibrujący głos Antoniny, czasem ściszony niemal do szeptu, głucho stukają kołatki i proste instrumenty perkusyjne. Głos a’capella i odgłosy, na zasadzie dialogu. Łańcuszki, szelesty, stukoty. Niektóre z dźwięków przeszywają ciszę jak uderzenia młotów na Golgocie. Drażnią uszy, przeszkadzają. Ale na Golgocie nie było przyjemnie i artystka nie stara się przypodobać słuchaczom – modli się wersami Gorzkich Żali, pieśni „Ogrodzie Oliwny”, „Lament duszy”, „Krzyżu Święty” i innych. Czasem jej głos zawodzi i słychać w nim żałobny lament. Trudno tylko słuchać, śpiew i oblicze umęczonego Chrystusa, prowokują modlitwę, poruszają duszę.
Zmęczeni pandemicznym chaosem, światem wywróconym przez koronawirusa do góry nogami, na chwilę zostajemy zalani światłem, wyciszamy się, niesieni kolejnymi pieśniami rozmodlonej artystki. I choć w świątyni mrok (jak na zewnątrz…) w duszy coraz więcej światła, nadziei, Bożego pokoju. Wybrzmiewa ostatnia pieśń. Po niej surowy dźwięk drewnianej kołatki. Artystka znika w ciemnościach. Zostaje głucha cisza, gęsty mrok i oblicze umęczonego Chrystusa, oświetlonego subtelnym strumieniem światła. Opuszczamy świątynię, wracamy do domów, w sercu wciąż słychać głos Antoniny Krzysztoń. I słowa wielkopostnych pieśni, z którymi wyruszamy na pustynię Wielkiego Postu. Wyciszeni, rozmodleni, wpatrzeni w umęczone oblicze Chrystusa. Antoninie Krzysztoń wielkie dzięki za poruszający występ i świadectwo wiary. Za mocne przypomnienie, że "jest takie czekanie, które już jest spotkaniem, jest taka ciemność, która już jest światłością. Jest taka cisza, w której słyszysz Niesłyszalnego ..."
Rafał J. Sorkowicz SChr